Relacja: Wprawki kajakowe

Termin: 21 czerwca 2009

Pierwsze wprawki kajakowe już za nami.

Mimo pogody, która nie rozpieszczała, na miejscu stawili się: Kasia, Łukasz (mimo przeziębienia), Marta, Dominika, Justyna, Adam, Magda i niżej podpisany (też mimo przeziębienia:)

Do Zalesia dotarliśmy już o 10.30. Szybkie pompowanie palavy, zrzucanie z dachu dwóch kajaków i wyciąganie trzeciego z bagażnika :), przebieramy sie i schodzimy na wodę. Jest nas czworo - ja, Łukasz, Kasia i mój pies - jamnik:) A kajaki 4 - nic to dla nas. W palavie z psem można płynąć, a mamy tyle "szpeju", że Łukasz spokojnie jeden kajak za sobą ciągnąć może:)

Od razu na wstępie małe spięcie z wędkarzami - bo im ryby płoszymy, za żyłki wpływamy itd itp Moja refleksja - kurde, czy żyłka nie może być czerwona, żeby ją było widać? A tak, jak ktoś na grunt łowi i nie ma spławika, to za nic nie widać żyłki!

Dopłyneliśmy, psa przywiązliśmy do drzewa. Przyszła Marta z Ajką, więc Karmel chociaż samotny się nie czuł:) I na wodę!

Zamoczenie głowy było nie lada wynikiem:) Szybkie eskimoski, dzióbki, back-deck roll-e (a przynajmniej ich imitacje). I szybciutko na brzeg - czekoladowe ciasto Kasi - pycha! :)

Tu zabawę kończą Łukasz z Kasią - bo "Łukasz jest robotem" :) A że niedziela, nie sobota - to są szczegóły:)

Dojeżdzają natomiast 1 wspaniały i 3 wspaniałe. Dziewczęta robia honorową rundkę palavą dookoła jeziorka, Adam robi rundkę na rowerze dookoła rozłożonych karimat:) Karmel chciałby zrobić rundkę dookoła Ajki, ale ta na niego warczy:) Dominika twardo wchodzi do kajaka, a ja jeszcze bardziej twardy - wchodzę do wody.

Po kolejnych kilkunastu minutach siadamy sobie na kocach, karimatach. O 3 zbieramy się do domów.

Wynik wprawek:

- jeden nosek utopiony

- jedne okularki do pływania utopione

- jeden jamnik zastraszony przez charcicę

- jedna charcica zastraszona przeze mnie, kiedy to na siłe włożona do palavy została :)

Zapraszam na kolejne wprawki!